Zdalnie można by uczyć nawet lepiej, niż w tradycyjnej szkole

Z Agnieszką Bilską, gliwicką anglistką i Superbelferką rozmawiam o jej udziale w programie Korki.tv emitowanym przez stację TVN i ostatnio przez telewizję Imperium. Pytam też o to, jak – z perspektywy doświadczonej i cenionej nauczycielki – ocenia formułę nauczania zdalnego. 

Telewizja Imperium emituje odcinki Korki.Tv w cyklu “Szkoła w domu”

Agnieszko, lubię podglądać Twoją aktywność w sieci. Widziałam, jak mocno walczyłaś rok temu o polepszenie sytuacji nauczycieli i jak wiele kosztowało Cię porzucenie czynnej pracy w zawodzie. Potem z radością przyjęłam, że nasza gliwicka Superbelferka trafiła do programu Korki.tv. Skąd się tam wzięłaś?

Jestem w Superbelfrach od samego początku istnienia, czyli od około 9 lat. W tym czasie przez grupę przewinęła się Oktawia Gorzeńska, dyrektorka liceum w Gdyni, organizatorka wielu inicjatyw edukacyjnych, która bardzo aktywnie bierze udział we wszelkiego rodzaju rozwiązaniach pozasystemowych mających zmienić edukację. Oktawia wspiera wszystkich innowatorów w szkolnictwie, a teraz jest liderką projektu Korki.tv i to ona właśnie zaproponowała, żebym dołączyła do tego zespołu. 

Oktawia razem z kilkoma osobami założyła Inicjatywę Społeczną W.I.E.M i z takim zapleczem ruszyli z projektem Korki.tv. To była ich, oddolna inicjatywa, do której zaprosili ludzi z całej Polski, mających doświadczenie w uczeniu zdalnym. Jeśli chodzi o mnie – miałam doświadczenie z prowadzeniem całodniowej konferencji online dla nauczycieli Edu Moc Online. Były to całodzienne webinaria, które prowadziłam z Superbelframi. 

Po fali hejtu, która wylała się na tych nauczycieli, którzy pracowali dla TVP – powiedz, nie bałaś się?

Nie myślałam o tym, bo też nie śledziłam tego, co się działo w tamtym projekcie. Mnie spodobało się to, że chcemy przed maturą dostarczyć jakość uczniom, którzy nie mają dostępu do internetu. To było dla mnie najważniejsze.

Umowa była taka, że każdy z nas będzie miał swój styl prowadzenia zajęć. Organizatorzy mieli zaufanie do nas i do naszego doświadczenia w dostarczaniu treści przez internet. Miałam takie podejście, że jakość broni się sama.

Jak długo przygotowywałaś się do kręcenia odcinków? 

To działo się bardzo szybko. O tym, że będziemy brać udział w Korkach dowiedzieliśmy się we wtorek, a do końca tygodnia mieliśmy wysłać próbki tego, jak chcemy żeby to wyglądało. Pierwsze moje nagranie, które poszło do TVN wyglądało tak, jakbym prowadziła lekcje, ale nie miała przed sobą klasy, tylko komputer. Nie miałam czasu na to, żeby pomyśleć nad konkretną formułą dla tych moich spotkań.

No właśnie – nie miałaś przed sobą klasy, tylko komputer. Czy trudno jest prowadzić zajęcia bez udziału uczniów?

Łatwe nie jest. Tym bardziej, że gdy byłam nauczycielką, to cała moja praca opierała się na interakcji, na komunikacji w obydwie strony i na emocjach, na przeżywaniu tego, o czym się rozmawia. A tu mówi się do komputera, co zupełnie nie pasuje do mojego stylu zajęć. Tak, było mi z tym ciężko. Zwłaszcza na początku. Gdy teraz oglądam pierwsze nagrane przeze mnie odcinki to jestem trochę rozczarowana tym, jak mi to wyszło. Byłam taka… sztywna. Zauważyli to moi uczniowie, którzy widzieli nagrania. Po emisji pisali do mnie pytając, gdzie jest mój uśmiech, swoboda i spontan. Zastanawiali się, gdzie podziała się moja energia. Nie ukrywali, że to, co nagrywałam było bardzo usztywnione i sformalizowane.

Myślę, że stresująco działało na mnie to, że nagranie było mocno ograniczone czasowo. Każdy odcinek ma 25 minut – to jest bardzo mało czasu na to, żeby omówić temat.  

Myślisz, że taka forma nauczania jest efektywna?

Kompletnie nie mam feedbacku, co jest dla mnie nienaturalną sytuacją, Nadal nie wiem tak naprawdę czy to, co przekazałam do tej pory się przyjęło.

Mam natomiast informację, że osoby starsze, które oglądały nagrania oceniają, że taki wolny (co związane jest z formułą) sposób tłumaczenia bardzo im odpowiada. Zdaję sobie przy tym sprawę z tego, że maturzyści to ludzie młodzi, którzy cenią sobie dynamikę.

Przyznam, że na samym początku miałam największy dylemat z tym, że to będzie odbierane jak wykład, a to nie jest dla mnie fajna forma ani gdy występuję jako nauczyciel, ani gdy jestem jego odbiorcą. Dlatego chciałam tak zrobić, żeby mój monolog miał angażujący charakter. Przeplatam zatem swoje filmiki pytaniami quizowymi, żeby pobudzić oglądających do samodzielnego wymyślania rozwiązań.  

Czy w sprawach technicznych miałaś wsparcie ze strony stacji?

W podstawowych kwestiach – tak. Nie przyjeżdżała do mnie ekipa, żeby zrobić mi makijaż i mnie nagrać, ale radzono mi na przykład, żeby nie ubierać się w bluzkę w paski, bo będzie skakał obraz. W trakcie nagrania próbki otrzymałam też informację, że jest za mała rozdzielczość, który to problem pomógł rozwiązać mi za pośrednictwem telefonu technik TVN. 

Czy przed “Korkami” jest przyszłość? Czy to zamknięty projekt, który skończy się wraz z rozpoczęciem egzaminów?

Nagrywam ostatni odcinek z tych, które mają być emitowane przed maturą. Jednocześnie właśnie pojawiła się informacja, że Korki.tv będą miały kontynuację w postaci powtórek dla ósmoklasistów. Już zaczęłam nagrywać dla nich odcinki.

Jak, z perspektywy doświadczonej belferki oceniasz zasadność nauczania zdalnego? W jakim stopniu pozostanie w szkołach, gdy wszystko wróci do normy?

Jestem przekonana, że z tego, co się teraz dzieje nauczyciele dla siebie coś wyniosą. Mam nadzieję, że to im się spodoba i zauważą, że forma nauczania zdalnego ułatwia pracę w pewnych aspektach uczenia. Choć przyznam, że trochę jestem rozpieszczona, bo mam do czynienia z nauczycielami, którzy ogarniają technologię i dla nich to po prostu jest atrakcyjne. Trzeba mieć jednak świadomość – i oni o tym bardzo często mówią – że przygotowanie materiałów w ten sposób wymaga znacznie więcej pracy, niż przygotowanie tradycyjnej lekcji. Mimo to akcentują, że w ten sposób budują się bliższe relacje z uczniami i że z drugiej strony – dzięki tej sytuacji uczniowie mają większą autonomię w działaniu. Mam zatem do czynienia z takimi nauczycielami, dla których to wyzwanie mimo tego, że trudne okazało się budującym i rozwijającym. Nie wiem natomiast jak w tej sytuacji odnajdują się nauczyciele, którzy wcześniej nie lubili technologii i w swoim codziennym życiu mieli z nią problem. Jeśli nie poczuli, że to jest coś, co może im ułatwić pracę, to zapewne nie będą chcieli tego dalej kontynuować. No, chyba że im się to narzuci.

A czy Twoi uczniowie opowiadali ci o tym, jak oni oceniają naukę przez internet?

Mówili, że na początku było to bardzo intensywne i dla wszystkich stresujące. To było nowe rozwiązanie i wszyscy nauczyciele bardzo cisnęli, żeby było dużo rzeczy do zrobienia. Nauczyciele chcieli zapewne mieć poczucie, że nie zostawili uczniów samym sobie i że edukacja przestała się dziać. Ta ilość zadań z każdego przedmiotu się kumulowała i uczniowie mieli poczucie, że każdy nauczyciel traktuje swój przedmiot jako jedyny i najważniejszy. Takie miałam od uczniów sygnały na początku, ale teraz, gdy wszyscy już zorientowali się w sytuacji, uczniowie podkreślają, że spotkania z nauczycielami są bardzo dobrze ułożone i że większość z nich doskonale sobie radzi z uczeniem online na żywo. Oczywiście, mówię o moich dzieciach z “Jedynki”. Oni twierdzą, że ani przez chwilę nie mieli poczucia, że tempo edukacji spadło.

Czyli “zdalnie”, nie znaczy “gorzej”? Czy taka jest edukacja przyszłości?

Myślę, że to, że dzieci uczą się teraz same w domu powinno dać do myślenia zarówno nauczycielom, jak i decydentom i skłonić ich do refleksji na temat tego, jak ta edukacja przyszłości powinna wyglądać. Na pewno uczenie musi przebiegać wolniej, żeby mieć pewność, że każdy uczeń zrozumie materiał. Fajnie by było, gdyby w przyszłości za pomocą podobnych narzędzi, jakie wykorzystywane są obecnie w nauczaniu zdalnym, dzieci mogły pracować nad projektami i w ten sposób wspólnie się uczyć. Ten rok można było potraktować jako taki pilotaż, przećwiczyć różne sposoby i formy uczenia online. Byłoby to możliwe wtedy, gdyby od początku założyć, że to tylko test i że nie należy w związku z tym wyciągać konsekwencji takich, jak groźba niezdanego egzaminu czy niezaliczenia roku. Byłoby dobrze, gdyby zastosować w tej sytuacji podejście projektowe, gdzie się projektuje system. Wtedy, jestem pewna, dzieci udałoby się uczyć w ten sposób z takim samym efektem, albo nawet lepszym niż w szkole tradycyjnej.

Telewizja Imperium emituje odcinki Korki.Tv w cyklu “Szkoła w domu”

Kamery IMPERIUM

Reklama