Grupa gliwiczan zmówiła się na facebooku i posprzątała tereny leśne przy ul. Toszeckiej. Społecznicy wierzyli święcie, że worki z zebranymi śmieciami odbierze od nich Remondis. Skończyło się na zaangażowaniu prywatnego samochodu dostawczego i pielgrzymkach na wysypisko, które odmówiło przyjęcia odpadów. Dopiero interwencja w gliwickim magistracie przyniosła skutek. Jak się okazało, dobre uczynki muszą być poprzedzone odpowiednią dawką biurokracji.
– Nie takie proste to sprzątanie – uśmiecha się z przekąsem jeden ze społeczników. – Pofatygowaliśmy się autem znajomego (dostawczym), które później musieliśmy, oczywiście, umyć. Pojechaliśmy zawieźć śmieci na wysypisko, na ul. Rybnicką, tak jak chciał Remondis. Tam tego nie przyjęli. Wtedy zdenerwowałem się i zadzwoniłem do Urzędu Miejskiego.
Dopiero ta interwencja przyniosła skutek.
– Stosownie do przepisów prawa, każdy właściciel nieruchomości odpowiada za utrzymanie czystości na swoim terenie. Zawarta przez nas umowa z miastem Gliwice obejmuje odbiór i zagospodarowanie odpadów wyłącznie z nieruchomości zamieszkałych, pochodzących od mieszkańców gminy Gliwice. W tej konkretnej sprawie wskazanej przez Panią nadleśnictwo Brynek odpowiada za stan czystości na swoim terenie – tłumaczy nam Agnieszka Węglarz, Prokurent w firmie REMONDIS Gliwice Sp. z o.o. Wyjaśnia też, że wprowadzone w ostatnim czasie regulacje prawne dotyczące odbioru i zagospodarowania odpadów nakładają szereg obowiązków w tym zakresie. I tak na przykład każdorazowo przy odbiorze odpadów należy wskazać ich ilość, źródło, rodzaj oraz ich wytwórcę (elektroniczna Baza Danych o Odpadach). W ślad za tym, odebrane i utylizowane odpady podlegają odpowiednim rozliczeniom
– Jeżeli w przyszłości zrodziłaby się podobna inicjatywa, firma nasza deklaruje pomoc w tych działaniach, ale wcześniej należy to uzgodnić, najlepiej z właścicielem terenu – dodaje Agnieszka Węglarz.
Rzecznik prasowy gliwickiego magistratu stanowczo opowiada się po stronie Remondisu.
– Wolontariuszom, którzy poświęcają swój czas na sprzątanie lasu należą się oczywiście słowa uznania i wdzięczność. Organizując tego typu akcje warto kontaktować się z właścicielem terenu (w tym przypadku zapewne nadleśnictwem) do którego obowiązków należy sprzątanie zarządzanego terenu, więc powinien być zainteresowany wsparciem takiej akcji i organizacją wywozu odpadów. W przypadku gdy właściciel terenu nie jest znany, warto zwrócić się do Wydziału Środowiska UM Gliwice, który ma doświadczenia w organizowaniu akcji sprzątania przez wolontariuszy i może służyć radą i wsparciem – wyjaśnia Łukasz Oryszczak.
Trudno budować społeczeństwo obywatelskie, czujące odpowiedzialność za miejsce, w którym żyje, jeśli na drodze wiecznie trafia na schody.
Tekst ten napisany jest ku przestrodze dla tych wszystkich gliwiczan, którzy spontanicznie, na fali przypływu dobrych chęci i dysponując chwilą czasu postanowią posprzątać swoje otoczenie. Po pierwsze – muszą sprawdzić, czyje to podwórko. Po drugie – takie działania trzeba zaplanować, napisać wniosek, poczekać na odpowiedź, radę i wsparcie. Bo do zebrania kilku śmieci niezbędne jest skorzystanie z doświadczenia urzędników. I nie ich winimy. I nie wspominamy o mieście “#niedasię”. Winne są – niech i tak będzie – przepisy. I ten mityczny, nieludzki system.