W związku z ostatnimi tragicznymi wydarzeniami biura paszportowe w całej Polsce przeżywają oblężenie, wielu Polaków uznało, że woli mieć paszport “na wszelki wypadek”. Kraj obiegają obrazki ludzi gromadzących się w długich kolejkach przed wejściami do budynków. Jak sytuacja wygląda w Gliwicach?
O punkcie paszportowym w Gliwicach rozmawialiśmy z rzecznikiem prasowym prezydenta Gliwic, Łukaszem Oryszczakiem:
To Urzędy Wojewódzkie w Polsce wydają paszporty. Wiele lat temu porozumieliśmy się z wojewodą, że udostępnimy mu pomieszczenie w Urzędzie Miejskim dla wygody gliwiczan, żeby nie musieli jeździć do Katowic tych spraw załatwiać.
Choć nie ma zagrożenia dla Polski, rzecznik podkreśla, że rozumie emocje społeczeństwa. Przyznaje również, że
To jest punkt urzędu wojewódzkiego, my nie mamy absolutnie żadnego wpływu na to ile osób tam obsługuje, przyjmuje wnioski, wydaje paszporty. Apelowaliśmy, ponieważ tworzą się w tym miejscu ogromne kolejki, w tej chwili już od trzech tygodni (…) od początku wojny.
Zapytaliśmy o zdanie również osoby czekające w kolejce. Otrzymaliśmy informacje, że aby mieć szansę na zgłoszenie się po dokument, najpierw trzeba swoje odstać. Według udzielonych informacji, kolejki formują się od ok 6 rano a każdego dnia wydawane jest ok 80 numerków – przyjmowane jest właśnie tyle osób. Nie wszyscy jednak negatywnie oceniają proces starania się o wydanie dokumentu. Rozmawialiśmy również z osobami, które podkreślały, że przy takiej liczbie zainteresowanych kolejki są normalne, a wyrabianie paszportu jest dobrze zorganizowane.
Warto zaznaczyć, że zarówno urzędnicy, jak i czekający podkreślają, że kolejki są i że prawdopodobnie już niedługo zainteresowani będą mieli swój dokument a kolejki wrócą do przedwojennej rzeczywistości.