To było prawdziwe starcie gigantów i kapitalne widowisko. W meczu siatkarskiej Ligi Mistrzów w gliwickiej Arenie zeszłoroczny tryumfator tych rozgrywek – Zaksa Kędzierzyn Koźle podejmowała – klubowego wicemistrza świata – Cucine Lube Civitanova. Więcej szans na wygraną dawano drużynie z Polski. Kędzierzynianie nie przegrali ani jednego meczu zarówno w Plus Lidze, jak i w Champions League. Z kolei Lube od 26 grudnia pauzowała w wyniku wykrycie aż dziewięciu przypadków koronawirusa. Tymczasem pierwszego seta dość gładko wygrali Włosi, bo 25:17. W drugiej partii do stanu 13:13 był to wyrównany pojedynek, ale potem Polacy odjechali rywalom, wyrównując stan meczu na 1:1.
W trzeciej odsłonie gra kędzierzynian przestała się zazębiać głównie przez brak skuteczności w ataku, o czym świadczy chociażby fakt, że aż czterokrotnie nadziali się na blok rywali, a sami nie pochwalili się ani jednym oczkiem w tym elemencie, stąd wygrana gości w tej odsłonie 25:18. W czwartej częśći tego pojedynku to polska drużyna grała lepiej i skończyła tę część meczu wynikiem 25:22. Wydawało się, że niesieni dopingiem ośmiu tysięcy kibiców kędzierzynianie przechylą szalę na swoją korzyść, ale to zawodnicy Lube wygrali tę decydującą partię 15:12. Tym samym siatkarze Zaksy musieli przełknąć gorycz pierwszej w tym sezonie porażki. To nie oznacza odpadnięcia z Ligi Mistrzów. Zaksa zajmuje drugie miejsce w tabeli ma jeszcze do rozegrania trzy spotkania.
GRUPA AZOTY ZAKSA KĘDZIERZYN-KOŹLE – CUCINE LUBE CIVITANOVA 2:3 (17:25, 25:16, 18:25, 25:22, 12:15)
ZAKSA: Janusz 1, Śliwka 16, Smith 8, Kaczmarek 9, Semeniuk 21, Huber 16 oraz E. Shoji (l), Rejno, Kluth. Trener: Cretu.
LUBE: De Cecco 4, Lucarelli 14, Simon 19, Garcia 9, Yant 12, Anzani 10 oraz Balaso (l), Diamantini, Zaytsev 3, Marchisio. Trener: Blengini.
MVP: De Cecco. Sędziowali: Adler (Węgry) i Simonović (Szwajcaria).
