Witał nas billboard “Danger mines!”

Seweryn Botor jest wolontariuszem, który wraz ze znajomymi nie ustaje w niesieniu pomocy potrzebującym w Ukrainie. Tym razem ich trasa wiodła przez miasta Łuck – Borodziankę – Żytomierz – Winnytsię. O tym, jaka pomoc jest potrzebna, co widzieli po drodze i jak czują się nasi sąsiedzi w tak ciężkim dla nich czasie opowiadał w Rozmowie Dnia Radia Imperium

Droga do Boryspila wiodła nas przez Borodziankę, Buczę i Irpień. Mijane kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt kilometrów wcześniej, oczodoły wypalonych okien, połamane drzewa i ulica na przemian znaczona śladami kul i gąsienic powoli zwiastowały to, co dopiero zobaczymy. Z głównej drogi musieliśmy odbić w lewo, a na nowej drodze witał nas billboard “Danger mines!”. Dojechawszy do centrum zamarliśmy, staliśmy wśród niezliczonych szkieletów bloków, sklepów i lokali. Na środku głównego placu stał, pomnik Tarasa Szewczenki, którego siła spadłej nieopodal rakiety przechyliła w naszą stronę. Sam plac usłany był licznymi śladami kul, odłamków, a wszystko to gdzieniegdzie przetarte plamami, których pochodzenia woleliśmy nie zgłębiać. Dla nas – historyków – doświadczenie to było bardzo poruszające, dotychczas równie barbarzyńskie historii znaliśmy głównie ze zdjęć i opowieści. Do Boryspila,[…] przyjechaliśmy około północy, jednak obraz tego, czego dokonali żołnierze “specoperatora” Putina wyrył się w pamięci równie mocno jak ślady kul w granitowym cokole pomnika Szewczenki — tak opisywał podróż Seweryn Botor na swoim Facebookowym profilu.

Całej rozmowy możecie wysłuchać tutaj:

Listen to “Seweryn Botor, wolontariusz, społecznik o wyprawie humanitarnej na Ukrainę” on Spreaker.

Kamery IMPERIUM

Reklama